Podsumowaniem
całorocznej pracy harcerskiej jest obóz letni. W tym roku dzieci i
młodzież z gminy Bojszowy: 5 D.H. „Tańczące Płomienie” z dh Elżbietą Kokoszką, G.Z. „ Iskiereczki” z dh Danutą Hudzikowską i dh Justyną Gnizą
oraz G.Z. „Sprytne węże” z dh
Aleksandrą Losko i dh Anną Krzyżowską połączyły
swoje siły z II Tyskim Szczepem
HORYZONTY i przebywały od 22 do 30 lipca na terenie województwa
świętokrzyskiego w Białym Brzegu. Tematem przewodnim był Dziki
Zachód. W sumie wyjechało 96 uczestników, dlatego organizacja przedsięwzięcia dla takiej
liczby osób to ogromne wyzwanie, gdyż
trzeba zapewnić nocleg, wyżywienie i schronienie w razie niepogody. Wymaga
wcześniejszego przygotowania, rozdzielenia zadań, sporego zaangażowania czasu i sił, często kosztem rodziny. Jednak, gdy
wychowawcami obozu są pozytywnie nastawione osoby, uczestnikami rządne przygód
dzieciaki, a pomocą służą życzliwi rodzice - wszystko wydaje się łatwiejsze. Najtrudniejsze
na obozie są dwa pierwsze dni: pionierka, a więc oczyszczanie terenu z gałęzi
pod obozowisko, rozkładanie namiotów, budowa bramy, wartowni, płotu, placu
apelowego. Podczas tych dni pracują wszyscy - zarówno małe zuchy, harcerze, jak
i wychowawcy. Życie na obozie harcerskim jest pełne wyzwań i przygód. Dzień rozpoczynał
się o godzinie 7.00 pobudką, następnie gimnastyka, poranna toaleta, śniadanie,
a następnie zajęcia programowe. Ponieważ
na stanicy w Białym Brzegu stacjonowało w tym samym czasie sześć innych podobozów,
trzeba było wszystko dobrze zaplanować, aby nie wchodzić sobie w drogę,
chociażby w momencie porannej toalety. Zuchy
i harcerze mieli okazję m.in.
doskonalić techniki harcerskie: saperkę, musztrę, łączność, sygnalizację,
umiejętność budowania i rozpalania ognisk, budowanie szałasów, udzielanie pierwszej pomocy, symbolikę. Brali
udział w grach i rozgrywkach sportowych,
np.: mokry uni-hokej, czy też „żywe” statki w rozmiarze XXL. Mieli czas na
plażowanie nad przepiękną Pilicą. Tańczyli
na balu w saloonie, przy muzyce country. Wieczorami siadali przy ognisku i przy
dźwiękach gitary śpiewali harcerskie piosenki. Dzień kończył się o 22.00 gawędą
harcerską oraz modlitwą. W trakcie obozu odbyła się wycieczka do Kielc, do
Parku Rozrywki „Sabat Krajno”. Tam zwiedzali świat w Parku Miniatur, wspinali
się na wysokościach w Parku Linowym, jechali lasami Amazonii w kinie 6D i
odpoczywali w Lunaparku. Pogoda dopisywała, jednak jeden dzień okazał się
burzowy. Podtopiło obozowisko, a ponieważ harcerz nie zastanawiali się długo
jak i czym ratować obóz, w ruch poszły metalowe menażki o raz kubki, by pozbyć
się wody. Najbardziej oczekiwanym przez harcerza momentem była oczywiście
watra. Tradycją jest, że harcerze pełnią ją przez całą dobę, a najbardziej emocjonująca
jest nocna warta, kiedy często do
obozowiska wkradała się zwierzyna lub sąsiadujący obozowicze, by skraść flagę
lub proporce. Życie obozowe, to oderwanie od komputerów, telewizorów,
telefonów, ale jak się okazuje jest to możliwe i nikt za tym nie tęskni. W
grupie harcerzy i zuchów były osoby, które jechały na obóz po raz pierwszy.
Początki zawsze bywają trudne, jednak gdy ktoś spróbuje takiej przygody, to za
rok ponownie chce ją przeżyć. Gdy dzieci stawiają sobie wyzwania i stopniowo je
pokonują, uczą się pokory i wytrwałości, a to cenna umiejętność dla każdego z
nich. Z drugiej strony jest to oderwanie od dzisiejszej „elektronicznej” , nie
do końca zdrowej cywilizacji oraz życie bliżej natury, gdzie młody człowiek
zaczyna doceniać to, czego wcześniej nie zauważał.