wtorek, 22 sierpnia 2017

Harcerska Akcja Letnia Biały Brzeg



Podsumowaniem całorocznej pracy harcerskiej jest obóz letni. W tym roku dzieci        i młodzież z gminy Bojszowy: 5 D.H. „Tańczące Płomienie” z dh Elżbietą Kokoszką, G.Z. „ Iskiereczki”  z dh Danutą Hudzikowską i dh Justyną Gnizą oraz G.Z. „Sprytne węże” z dh Aleksandrą Losko i dh Anną Krzyżowską  połączyły swoje siły  z II Tyskim Szczepem HORYZONTY  i  przebywały od 22 do 30 lipca na terenie województwa świętokrzyskiego   w  Białym Brzegu. Tematem przewodnim był Dziki Zachód. W sumie wyjechało 96 uczestników,  dlatego organizacja przedsięwzięcia dla takiej liczby osób  to ogromne wyzwanie, gdyż trzeba zapewnić nocleg, wyżywienie i schronienie w razie niepogody. Wymaga wcześniejszego przygotowania, rozdzielenia zadań, sporego zaangażowania czasu    i sił, często kosztem rodziny. Jednak, gdy wychowawcami obozu są pozytywnie nastawione osoby, uczestnikami rządne przygód dzieciaki, a pomocą służą życzliwi rodzice - wszystko wydaje się łatwiejsze. Najtrudniejsze na obozie są dwa pierwsze dni: pionierka, a więc oczyszczanie terenu z gałęzi pod obozowisko, rozkładanie namiotów, budowa bramy, wartowni, płotu, placu apelowego. Podczas tych dni pracują wszyscy - zarówno małe zuchy, harcerze, jak i wychowawcy. Życie na obozie harcerskim jest pełne wyzwań i przygód. Dzień rozpoczynał się o godzinie 7.00 pobudką, następnie gimnastyka, poranna toaleta, śniadanie, a następnie zajęcia programowe.  Ponieważ na stanicy w Białym Brzegu stacjonowało w tym samym czasie sześć innych podobozów, trzeba było wszystko dobrze zaplanować, aby nie wchodzić sobie w drogę, chociażby w momencie porannej toalety. Zuchy  i harcerze mieli okazję m.in.  doskonalić techniki harcerskie: saperkę, musztrę, łączność, sygnalizację, umiejętność budowania i rozpalania ognisk, budowanie szałasów,  udzielanie pierwszej pomocy, symbolikę. Brali udział w grach  i rozgrywkach sportowych, np.: mokry uni-hokej, czy też „żywe” statki w rozmiarze XXL. Mieli czas na plażowanie nad  przepiękną Pilicą. Tańczyli na balu w saloonie, przy muzyce country. Wieczorami siadali przy ognisku i przy dźwiękach gitary śpiewali harcerskie piosenki. Dzień kończył się o 22.00 gawędą harcerską oraz modlitwą. W trakcie obozu odbyła się wycieczka do Kielc, do Parku Rozrywki „Sabat Krajno”. Tam zwiedzali świat w Parku Miniatur, wspinali się na wysokościach w Parku Linowym, jechali lasami Amazonii w kinie 6D i odpoczywali w Lunaparku. Pogoda dopisywała, jednak jeden dzień okazał się burzowy. Podtopiło obozowisko, a ponieważ harcerz nie zastanawiali się długo jak i czym ratować obóz, w ruch poszły metalowe menażki o raz kubki, by pozbyć się wody. Najbardziej oczekiwanym przez harcerza momentem była oczywiście watra. Tradycją jest, że harcerze pełnią ją przez całą dobę, a najbardziej emocjonująca jest nocna warta, kiedy często  do obozowiska wkradała się zwierzyna lub sąsiadujący obozowicze, by skraść flagę lub proporce. Życie obozowe, to oderwanie od komputerów, telewizorów, telefonów, ale jak się okazuje jest to możliwe i nikt za tym nie tęskni. W grupie harcerzy i zuchów były osoby, które jechały na obóz po raz pierwszy. Początki zawsze bywają trudne, jednak gdy ktoś spróbuje takiej przygody, to za rok ponownie chce ją przeżyć. Gdy dzieci stawiają sobie wyzwania i stopniowo je pokonują, uczą się pokory i wytrwałości, a to cenna umiejętność dla każdego z nich. Z drugiej strony jest to oderwanie od dzisiejszej „elektronicznej” , nie do końca zdrowej cywilizacji oraz życie bliżej natury, gdzie młody człowiek zaczyna doceniać to, czego wcześniej nie zauważał.